Odkąd karierę zakończyła Agnieszka Radwańska, na Igę Świątek spoglądamy ze szczególną uwagą, w tej młodej zawodniczce upatrując kogoś, kto być może zdoła podążyć śladem utytułowanej krakowianki. Swój nieprzeciętny talent 17-letnia obecnie warszawianka potwierdziła w lipcu ubiegłego roku, wygrywając juniorski Wimbledon. Od tego sezonu rywalizuje już wyłącznie w „dorosłym” tenisie, z konkretnymi zresztą planami i nadziejami. W zakończonym w niedzielę w Melbourne Australian Open zadebiutowała w Wielkim Szlemie. Debiut okazał się całkiem udany, bo Iga najpierw przebrnęła trzystopniowe eliminacje, w każdej rundzie pokonując wyżej od siebie notowaną rywalkę. W turnieju głównym, na dzień dobry, wygrała z 82. w rankingu WTA Rumunką Aną Bogdan (6:3, 3:6, 6:4). To był sukces, a równie dużo co o wyniku, mówiono po tym spotkaniu o grze warszawianki. Grze odważnej, pozbawionej kompleksów, ofensywnej, połączonej ze znakomitym serwisem, sprawiającym przeciwniczce mnóstwo problemów. Świątek, przypomnijmy, pierwszą rundę Australian Open przeszła jako jedyna polska tenisistka, bo sztuka ta nie udała się wspomnianej na wstępie Linette. Nie udała się też żadnemu z tenisistów, bo już na początku z rywalizacji odpadli Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak.
Źródło: Iga w górę
Iga w górę

Poprzedni artykuł