Jak przyjął Pan werdykt sądu w procesie, jaki Jarosław Kaczyński wytoczył Lechowi Wałęsie?
– W wymiarze kary, czyli przeprosin, sprawa wydawała się oczywista i każdy sąd orzekłby identycznie. Jednak w wymiarze uzasadnienia i odrzucenia części żądań Jarosława Kaczyńskiego przyznaję, że przypomniał mi się – oczywiście przy zachowaniu proporcji – proces morderców ks. Jerzego Popiełuszki, gdzie oskarżenie zbrodniarzy przekształciło się w oskarżenie ofiary. Przewodnicząca składu sędziowskiego paradowała w koszulce z napisem „Konstytucja” kojarzonym z KOD. W pierwszym procesie oszczędzała Wałęsę, jak tylko się dało. Mimo iż to on miał obowiązek udowodnienia swoich obrzydliwych oskarżeń, sędzia pozwalała mu na swobodne wypowiadanie swoich tez, dopuszczając do sytuacji, kiedy to Wałęsa mówił, co chciał, zamiast – jak to jest w zwyczaju – odpowiadać na pytania sądu. Co więcej, w ustnym uzasadnieniu wyroku sama zaczęła oskarżać poszkodowanego. To bardzo smutny przypadek. Dlatego wydaje mi się, że w apelacji ten wyrok zostanie zmieniony, że usunięte zostaną wszystkie te bardzo niegrzeczne wycieczki osobiste sędzi Klawonn wobec Jarosława Kaczyńskiego, ale także wobec śp. Lecha Kaczyńskiego, którego też sędzia nie oszczędziła, a Wałęsa odpowie za swoje słowa.
Źródło: Na wyrok czekałem kilkanaście lat
Na wyrok czekałem kilkanaście lat

Poprzedni artykuł